Cześć! Miło Cię poznać!
Nazywam się Liene i jestem samoukiem artystką. Oto historia dziewczyny, która wierzyła w swój umysł, ale nie ufała swojemu sercu.
Od kiedy pamiętam, zawsze kochałam naturę i zwierzęta. Zawsze mnie zachwycały i sprawiały, że czułam z nimi głęboką więź. Natura to miejsce do relaksu, obserwacji, eksploracji, szacunku i wyobraźni. Nigdy nie jest nudna ani samotna.
Zawsze wierzyłam, że wszystko w naturze jest żywe i ma swój własny głos, duszę i historię do opowiedzenia. Jako dziecko pragnęłam wysłuchać wszystkich tych historii i wierzyłam, że istnieje uniwersalny język, którym wszyscy się posługujemy – musiałam go jedynie jakoś opanować albo odnaleźć.
Dorośli wokół mnie zawsze mówili, że książki uczą wiedzy i dostarczają odpowiedzi. Zmotywowana tym przekonaniem, nauczyłam się czytać bardzo wcześnie i zaczęłam szukać swoich odpowiedzi w książkach.
Mimo mojej miłości do czytania, często odczuwałam potrzebę tworzenia – robienia na drutach, szycia, klejenia czy rysowania. Ten proces twórczy zawsze był dla mnie satysfakcjonujący, zadowalający i naturalny.
W wieku nastoletnim po raz pierwszy marzyłam o zostaniu artystką. To był piękny i ekscytujący sen, chociaż niezbyt logiczny ani racjonalny, i pozostał jedynie marzeniem głupiej dziewczyny.
Dopiero kiedy życie wystawiło mnie na ciężkie próby, zdałam sobie sprawę, że niektóre odpowiedzi nie mogą być znalezione w książkach, ale tylko w sercu. Zawsze byłam osobą zwracającą uwagę na detale, wierzącą, że wielkie prawdy są ukryte w drobnych szczegółach. Szukałam tych szczegółów w niewłaściwych miejscach.
W tych trudnych chwilach przypomniałam sobie nastoletnią dziewczynę z pięknym marzeniem o zostaniu artystką i to marzenie zaczęło nabierać sensu.
Mimo mojej miłości do czytania, często odczuwałam potrzebę tworzenia – robienia na drutach, szycia, klejenia czy rysowania. Ten proces twórczy zawsze był dla mnie satysfakcjonujący, zadowalający i naturalny.
W wieku nastoletnim po raz pierwszy marzyłam o zostaniu artystką. To był piękny i ekscytujący sen, chociaż niezbyt logiczny ani racjonalny, i pozostał jedynie marzeniem głupiej dziewczyny.
Dopiero kiedy życie wystawiło mnie na ciężkie próby, zdałam sobie sprawę, że niektóre odpowiedzi nie mogą być znalezione w książkach, ale tylko w sercu. Zawsze byłam osobą zwracającą uwagę na detale, wierzącą, że wielkie prawdy są ukryte w drobnych szczegółach. Szukałam tych szczegółów w niewłaściwych miejscach.
W tych trudnych chwilach przypomniałam sobie nastoletnią dziewczynę z pięknym marzeniem o zostaniu artystką i to marzenie zaczęło nabierać sensu.
Dzień, w którym w końcu ośmieliłam się nazwać siebie artystką, poczułam, jak moje serce śpiewa, a coś wielkiego i zaniedbanego uwolniło się z klatki. Zdałam sobie sprawę, że właśnie moja słabość może być moją siłą.
Kiedy rysuję lub maluję, uwielbiam obserwować i zwracać uwagę na szczegóły, starając się uchwycić duszę mojego obiektu i ożywić go na papierze. Ten proces sprawia, że czuję się związana z tym, co tworzę, a moje wewnętrzne dziecko jest szczęśliwe i zadowolone, mając rację co do tego uniwersalnego języka. Nie ma książek, które mogą nauczyć tego języka – jest on zapisany w twoim sercu.
Cieszę się, że odnalazłam go w sobie, a dla mnie tym językiem jest sztuka.